czwartek, 29 sierpnia 2013

Dalsze badanie siebie – nierówny pojedynek

Co tam u mnie nowego po niemal miesięcznej przerwie? Pojawiły się kolejne przemyślenia, poza tym że zaliczyłem 2 zloty łowców burz. Pierwszy był lokalny i samo go organizowałem. Pierwszy raz w życiu coś zorganizowałem i choć był to śmiesznie mały zjazd – 3 osobowy to było sympatycznie. Ciężko mi się rozmawia z ludźmi, których pierwszy raz widzę na oczy, ale to część ćwiczenia, zwanego otwieraniem się na ludzi. Planuję kolejne i już uzyskałem od innych łowców motywację, że mogą się pojawić na moim lokalnym spotkaniu. Uczy mnie to wiele – przełamania nieśmiałości w pierwszej kolejności, a także radowania się z drobnych działań i odważniejszego realizowania kolejnych. Drugi zjazd to ogólnopolski zlot PŁB, na którym czułem się inaczej niż do tej pory na zjazdach. Zawsze towarzyszyło mi tu pewne spinanie się i zamknięcie w sobie. Tym razem byłem o wiele bardziej rozmowny i nawet niektórzy powiedzieli, że jestem bardziej otwarty. Zrobiłem też na nim wykład jak przed rokiem. Po zjeździe powrót do szarzej codzienności.

Niedzielne wypady na basen zostały. Zacząłem jeszcze bardziej ćwiczyć naukę pływania i zacząłem odnosić pierwsze sukcesy. Jestem w mega dogodnej sytuacji – skoro tu się przełamuję, to łatwiej będzie mi się przełamać w innych dziedzinach życia, a bardzo tego pragnę, gdyż największym dla mnie problemem nadal jest działalność w MLM i pełna działalność jako łowca burz. Popróbowałem przez Internet bez skutku. Ponadto w innych dziedzinach nie działam na 100 procent. Zadaję sobie teraz to pytanie: Co jeszcze powstrzymuje mnie przed działaniem? Strach i lęk już był. Krytyka w dalszym ciągu – uznanie za głupca i ślepca który tylko sobie prowadzi jakiś tam blog o samorozwoju… No cóż – faktycznie tak to teraz wygląda, ale postanowiłem – tak samo jak z nauką pływania nie poddawać się bo pisząc o swoim rozwoju i blokadach uwalniam się z negatywnych myśli. Choćby z takiej myśli, która jeszcze mocno się trzyma, a która brzmi: nie ma sensu marzyć i mieć pragnień, bo one wywołują więcej problemów. Stąd dawne uwielbienie wręcz rezygnacji. Po prostu jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że nie można więcej tłumić w sobie kompleksów i marzeń, bo to prowadzi do autodestrukcji. Tak więc to działanie mimo wszystko to także krok na drodze zmian, zrozumienia siebie. Wydawało mi się zawsze, że mam jasno określoną pasję. Teraz dochodzę do wniosku, że jeszcze nie odkryłem talentu. Brakuje mi ognia by z wielkim zapałem działać w konkretnym kierunku. Jednak doceniam to co mam i te drobne sukcesy. Mówię sobie, że tylko ode mnie zależy mój dalszy rozwój i biorę za to odpowiedzialność. Czas ściągnąć maskę idealisty i pokazać jak jest naprawdę. Nie za różowo, ale bez przesady i w drugą stronę. Trzeba wyciągnąć swój miecz.

Posiłkuję się nadal lekturą książek rozwojowych, blogów rozwojowych. Dziś poczytałem na jednym o 10 – ciu iluzjach, na których opiera się także nasz system cywilizacyjny, o tym jak bardzo zagubiony jestem w tych iluzjach mimo zgłębiania ich. No cóż nie tylko ja, wiec to także uwalnia mnie od negatywnego myślenia - z jednej strony od własnych kompleksów z drugiej co nawet ważniejsze uważam  - od osądzania i potępiania innych. Zastanawiam się, czy kiedyś rozwinę swój potencjał, czy nigdy się to nie uda mimo lektury, że każdy ma potencjał i oglądania różnych świadectw tego. No cóż nie ma co dalej pisać, trzeba działać i tyle. Drobne iskry prędzej czy później wywołają pożar, tylko się nie poddawać, znać siebie swoją rzeczywistość wtedy można śmiało marzyć i to realizować.