piątek, 1 marca 2013

Trzymanie się szlaku – testy techniki listy kontrolnej.


Trzeba słuchać swojego wewnętrznego mistrza. On wie jak poprowadzić mnie przez trudności ku spełnieniu. Walka z sabotowaniem swoich zadań nie jest równa. Tu nie obowiązują zasady Dojo. Poznałem technikę listy kontrolnej i ją rozwijam. Oto moje wyniki z lutego. 0 brak działania 1 słabe działanie 2 silne działanie.



Jak widać nie jest za dobrze, ale nie jest fatalnie. Dopiero zaczynam w ten sposób kontrolować. Jednak bez oceny i bez złości na siebie akceptuję to i staram się dojść dlaczego tak słabo z marzeniami choć wydawało mi się ciągle, że jestem marzycielem. Otóż mechanizm sabotujący działa perfekcyjnie i choć często mi się nie chce czegoś robić odniosłem wielki sukces dochodząc do tego miejsca. Z dnia na dzień jestem coraz bardziej przekonany, że warto zadbać o marzenia.

Muszę wiedzieć, że robię to, co dla mnie słuszne i rozwijać to dalej. Pewne przekonania jeszcze mnie hamują, bo nie mam wyrobionych nawyków niezbędnych do szybszego rozwoju. Jednak jestem wdzięczny za to, co już udało się osiągnąć.

Technikę listy w sumie stosowałem już kiedyś. Jednak zniechęcałem się i rezygnowałem, po czym byłem na siebie zły, a im więcej tego zła tym szybsza rezygnacja. Dopiero po wielu miesiącach zdegradowane dążenia zaczynały odrastać, by znowu zostać zdegradowane. Dlatego teraz stosując już rozbudowaną wersję listy kontrolnej z uwagi na krótki okres czasu jej stosowania robię to stopniowo przyzwyczajając się do tego. Idzie za tym także wiele inspirujących myśli, które zapisuję, oraz wiele ciekawych przykładów ludzi aktualnie odnoszących sukcesy tylko dlatego, że mają inne podejście do życia.

Czasem trudno się przyznać do błędów zaniechania, lecz gorzki kielich nie mógł mnie ominąć.
Od marca wchodzi bardziej rozbudowana tabela, w której umieszczać będę uwagi, która ma już wytyczone minimum jakie sobie ustaliłem, by uznać, że rozwój idzie na przód. Działania są inne dla dni od pn do pt inne, lżejsze na weekend. Ważne jest zachowanie umiaru między dyscypliną, a okolicznościami. Elastyczność sprawia, że ‘’wiotkie wierzby nie pękają pod naporem wiatru lecz się uginają’’. Tak ważne jest wyważenie codziennie osiąganego celu - nie za niskiego, ale także nie zbyt ambitnego, lecz ustawionego na moje aktualne możliwości i nastawienie. Tylko tak pokonam słomiany zapał i auto sabotaż.


Taki rodzaj dziennika pogodowego już mi się wkręcił ;) Jak na razie zdaje egzamin.

Łączę więc w tym miejscu podejście naukowca - klimatologa z wojownikiem - samurajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz