![]() |
Skrajności zwalczają się w celu wyrównania ( podobnie jak masy powietrza w burzy) |
Sukces o którym pisałem w poprzednim artykule to tylko
drobne pęknięcie czy złapanie kontaktu z przeciwnikiem. Prawdziwa walka
rozgrywa się w wielu sferach, np. w sferze zarobkowym między starym a nowym
sposobem zarabiania pieniędzy. Odkąd poznaję rozwój osobisty i mlm trwa u mnie
prawdziwa walka. Jestem sparaliżowany na myśl o tym, że mogę zupełnie inaczej
rozwiązać swoje problemy i nie tylko swoje – iść i pomagać innym. Mam bardzo
silny opór przed tym. Przeciwnik mówi: Pozostań na tym komforcie co masz, nie
szalej bo i tak ci nic nie wyjdzie. Jednak mam pragnienie spełnionego życia i
odrzucenia starych poglądów, które powodują, że życie jest szare lub czarne. Do
tego świetnie jest być kimś, kto pomaga innym widzieć życie w lepszych barwach. Tak więc przede mną w najbliższym czasie małe cele, których osiągnięcie rozpędzi mnie jeszcze bardziej.
Mam przed sobą stale 2 obrazy. Jeden to taki, że rezygnuję z
bolesnej zmiany, którą uznałem za konieczną. Przez jakiś czas mam pracę, po
czym tracę ją i staję się trwale bezrobotny, bo nie toleruję innych zawodów.
Jestem samotny, zły na siebie za to, że nie wykorzystałem szans na rozwój. Drugi
to obraz spełnionego życia i zrealizowanych marzeń. Aż nie mogę uwierzyć w to
jak znany to wzór. Między ludźmi jest więcej podobieństw niż różnic. Wszyscy
podlegamy pewnemu jakby wzorowi – funkcji. A wszystkie parametry tworzą
wypadkową sytuacji życiowej.
Po kilku miesiącach zapisywania dzienniczka celów wiem już w
jakich obszarach udaje mi się zachować większą systematyczność a jakie są
trudne. Najlepiej idzie mi przestrzeganie planu zdrowotnego, potem medytacje i
krótkie ćwiczenia z klubów rozwoju osobistego. Dalej są treningi, które są
coraz lepiej opracowane. Najgorzej jest w działalności marketingu sieciowego.
Choć ustaliłem go jako priorytet mam tu największe opory. Meteorologia słabo,
ale w zasadzie zostawiam ją na deser – motywując się nią do działania w
pozostałych obszarach. Mimo wszystko jest coraz lepiej i mam ochotę na coraz to
śmielsze cele. Życie już nie jest tak monotonne jak jeszcze kilka czy
kilkanaście miesięcy temu. Zaletą jest to, że ogólnie czuję się lepiej i
szanuję to co mam. Widzę, że tak naprawdę większość z moich marzeń spełniła się już. Teraz tylko rozwijać to muszę do wymarzonego poziomu.
Swoją drogą przygotowuję się na egzamin z karate, który już
niedługo. Ma on być obok zdrowia kolejnym ''zapalnikiem'' do odważniejszego działania w MLM.
Zakupiłem też książkę Hagakure – o anegdotach z życia dawnych samurajów i ich
honorze. To co jest w tej książce faktycznie jest ponadczasowe i równie dobrze
mogłaby powstać w dzisiejszych czasach. Zdałem sobie tylko sprawę, że trwanie w
swoich dotychczasowych lękach i obawach niczego dobrego mi nie przyniesie.
Dlatego warto stawać się opanowanym i konkretnie działającym wojownikiem. Ostatnio obserwowałem burze jako łowca burz nie mogę się ich zanadto bać. I to wychodzi mi coraz lepiej, czego efektem było piękne ujęcie skręconych chmur burzowych.
Zdjęcie górne mogłoby być tym zastąpione ;)
Zaczynam widzieć pozytywną stronę lęków. One są w zasadzie
takim miernikiem. Jeśli się pojawiają silne to znaczy to tyle, że nie udało mi
się dostatecznie przygotować z jakimś zagadnieniem, np. odpowiednio dobrze nie
opanowałem prezentacji bo się nie chciało. Dlatego tworzę swój kodeks honorowy i stale, coraz precyzyjniej określam główny cel. Podniebny Samuraj to imię ideału do którego dążę.