poniedziałek, 11 lutego 2013

Konfucjusz: ‘’Ten kto pokona samego siebie jest najpotężniejszym wojownikiem’’


Tą sentencją rozpoczynam nowy tydzień. Gdy ma się tylko pół dnia do realizacji swoich celów, to sprawa wygląda nieco inaczej. Konieczność pracowania po 8 h dziennie, czasem z sobotami, nieraz na 3 zmiany, po 10-12 godzin w fabryce i w niezdrowych warunkach, za najniższą pensję zmusza po prostu do zastanowienia się nad swoją przyszłością. Wakacje? Zapomniałem co to są wakacje Ferie zimowe? To samo. Jedyne co znam to urlop, który nie zawsze sam sobie wyznaczę jak chcę. W czasach szkolnych często się nudziłem poddając się zniechęceniu. Wakacje mijały biernie. Po 4 latach w pracy nastąpiły zmiany, które polegają na tym, że zacząłem doceniać ten czas, który mam.

Wzrost metodą małych kroków nie jest łatwy wbrew pozorom. Wymaga przede wszystkim wytrwałości i samodyscypliny. Podobnie jak miecz samurajski był bardzo starannie wykuwany nakładano 1000 warstw żelaza i kuto tak, by był wytrzymały i elastyczny zarazem tak dzieje się z życiem. Nie ma żadnego znaczenia to, czy jest się wpływowy, czy nie. Na szczyt wielu chciałoby się dostać, lecz niewielu jest wystarczająco wytrwałych. Nie ma w tym nic złego. Mam takie powiedzonko, że nie istnieje góra bez doliny.

Codzienny pojedynek toczę między własnymi wymówkami a celami. Odcinam po kolei swoim ‘’mieczem’’ sznurki opinii innych, które bardzo skutecznie mnie więziły niczym marionetkę. Każda opinia zła i dobra wzbogaca, jeśli nie biorę jej zbyt mocno do siebie. Kiedyś trzeba się uwolnić i być samodzielnym. Rozłupuję mur, który uniemożliwia mi podjęcie działań i posuwanie się krok po kroku. Mur ten zbudowany z lęków, strachu i braku zaufania do siebie oddziela mnie od moich marzeń. Odkrywam piękno swojej obecnej sytuacji i staram się od niej uczyć jak najwięcej. Z każdym dniem jak poważniej traktuje marzenia czuję się lepiej – na horyzoncie pojawiła się długo oczekiwana szansa. Co z tym zrobię? Na ile będę mieć odwagi?

Mam jednak sojuszników – wszyscy ludzie sukcesu i mistrzowie także musieli pokonywać samych siebie, by dojść tam gdzie chcieli. Co prawda u części proces trwał bardzo szybko – postawa była już blisko. Niestety często postawę trzeba szlifować latami i tak jest u mnie. Dobre jest to, że przy długotrwałym procesie cierpliwość rozwija się inaczej i można z szacunkiem podejść do tego sposobu wzrastania, kwestionując to wszystko, co mówi się o konieczności szybkiego dostosowywania w dzisiejszym świecie. Chyba szybki wzrost zaczyna się wraz z akceptacją swojego powolnego wzrostu.

Używam tu metafory drzew. Są drzewa rosnące szybciej i wolniej. Różnice wzbogacają świat. Gdyby wszystko było łatwe i jednakowe to byłoby nudno – tak się pocieszam i pozbywam resztek zniechęcenia i codziennie po trochu działam. Wszystko muszę udoskonalić. Codziennie się uczę, otwieram się, pozwalam robić błędy i eksperymentuje ze wszystkim. Warto wzrastać i dać owoc dla innych. Warto słuchać intuicji nigdy się nie myli. Gdy jestem nieszczęśliwy wiem czemu – znów się poddałem. Gdy szczęśliwy wiem, że dlatego iż coś zrobiłem i mam plany na przyszłość.


Podsumowując największy wróg mieszka we mnie. Nigdy nie mogę mieć większego wśród ludzi i okoliczności.

1 komentarz:

  1. Bardzo ładnie to wszystko napisałeś:) Zdecydowanie masz talent do pisania.
    Zgadzam się z tobą, największy wróg mieszka w nas samych.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia we "wzrastaniu":)

    OdpowiedzUsuń